Czy student w pracy jest skazany na umowy śmieciowe?

Czy student w pracy jest skazany na umowy śmieciowe?

27 września, 2022 0 przez zenn zenn

Ze studentem umówić się można na wszystko (hehe)… że będzie się pilnie oraz systematycznie uczył, w terminach zaliczał co najmniej na czwórkę egzaminy i kolokwia (bez ściągania i plagiatowania) oraz aktywnie uczestniczył w zajęciach. Wystarczy mu wytłumaczyć, że takie postępowanie sprawi, że przyswoi wiedzę oraz nabędzie umiejętności tak potrzebne mu później na rynku pracy. Ale opis ten dotyczy chyba studenta idealnego, a tacy przecież – jak powszechnie wiadomo – w skali całego kraju rodzą się raz na rok, nie częściej.

Z takim perfekcyjnym studentem na wszystko umówić się chcą nie tylko nauczyciele akademiccy, lecz również pracodawcy. Nie wszyscy oczywiście – tylko ci nieliczni, którzy wierzą, że taki niepospolity uczeń jeszcze przed uzyskaniem tytułu magistra będzie gotowy, by sprostać najbardziej skomplikowanym zagadnieniom naukowym – głównie z zakresu nauk ścisłych.

Czyli np. koncerny farmaceutyczne od lat starające się opracować preparaty skuteczne w walce z chorobami uznawanymi za nieuleczalne. Szefowie tego typu firm są świadomi faktu, że przełom w ich działalności gospodarczej nie dokona się samoistnie i że nie wystarczy wyłącznie wyposażenie laboratoriów w supernowoczesny sprzęt. Z osobników wkraczających na rynek pracy muszą wyłowić najlepszych specjalistów nie tylko zresztą chemików (również inżynierów, informatyków, prawników itp.) I tu pomocna bywa dobrze skonstruowana umowa stażowa.

Nieśmiertelne dzieło/zlecenie

Przeciętni studenci mogą co najwyżej liczyć na umowę o pracę w wymiarze 1/3 lub 1/2 etatu, ale najczęściej dostają umowy cywilnoprawne – o dzieło lub umowę-zlecenia. Taka umowa zobowiązuje ich do stworzenia określonego dzieła (np. sporządzenia kwerendy bibliotecznej, wykonania elementów graficznych takich jak np. logo, plakat czy ulotka bądź też odśnieżenia parkingu lub usunięcia sterty gruzu) lub wykonywania przez czas określony w umowie szeregu mniej lub bardziej konkretnych czynności (np. wpisywania danych do komputera, dbania o zatowarowanie półek sklepowych albo namawiania do kupna produktów lub usług).

Dla kogo umowa o pracę?

Umowa o pracę dotyczy na ogół studentów kształcących się w trybie zaocznym lub rzadziej wieczorowym. Wówczas istnieje cień szansy na to, że będzie to umowa przewidująca pracę na pełen etat. I nawet jeśli ktoś zainteresowany taką umową otrzyma ją, to w przeważającej liczbie przypadków będzie to umowa na czas określony np. trzy-, sześcio- lub dwunastomiesięczny. Takie parametry to prosta konsekwencja jednej z trzech okoliczności:

albo pracodawca nie ufa komuś, kto wciąż jeszcze się kształci i na ogół prowadzi – mówiąc delikatnie – mało higieniczny tryb życia,
albo ma w planach zatrudnianie go w formie zastępstwa jedynie na czas nieobecności wykwalifikowanego sprawdzonego pracownika
albo wychodzi z założenia, że student choćby był nawet prymusem na uczelni to dopiero “żółtodziób”, którego trzeba doszkalać i tłumaczyć mu specyfikę pracy właściwą danemu stanowisku.    

Trudno bowiem oczekiwać, że tak wymarzona przez wielu umowa o pracę na czas nieokreślony (znacznie ułatwiająca życiową stabilizację i założenie rodziny) trafi się dwudziestolatkowi, który bardzo często zwyczajnie jeszcze nie wie, co chciałby w życiu robić.

Lukratywny kontrakt

Z kolei aspiracje młodzieży mającej tzw. parcie na szkło (lub które fascynuje show-biznes) oraz wszelkiej maści młodych sportowców i początkujących artystów zaspokoi inna forma umowy. Takową jest dowolny rodzaj kontraktu opiewającego na pokaźną sumę. Znane są kontrakty menedżerskie, reklamowe, sportowe, nagraniowe, artystyczne, sponsorskie itd. Jednakże w oparciu o taką umowę pracują zwykle gwiazdy lub indywidualności, które mają niewiele wspólnego ze zwykłymi żakami.

Owszem może się zdarzyć, że ten czy inny celebryta zapragnie udowodnić sobie i światu, że nie jest tylko uosobieniem talentu, ale również jednostką dość bystrą, by zasługiwać na tytuł magistra. I wówczas taki „idol”, pojawiając się od czasu do czasu na korytarzu uczelni, styka się ze zwykłymi zjadaczami chleba. Na polskim podwórku „taki los dotknął” m. in. Szymona Wydrę i Alicję Janosz, którzy jednocześnie reklamowali i studiowali w Wyższej Szkole Promocji w Warszawie. Natomiast z gwiazd zagranicznych w tym kontekście warto wymienić Rowana Atkinsona i Hugh Granta, którzy ukończyli Oxford oraz dwójkę wybitnych aktorów amerykańskich z dyplomem uniwersytetu Yale – Jodie Foster i Edwarda Nortona.